Cześć Kochani! Dzisiaj przygotowałam dla Was recenzję kredek Goldfaber od Faber-Castell . Jeżeli mam być z Wami szczera, te kredki namieszały mi trochę w głowie. Ale zaraz Wam wszystko wyjaśnię. Zacznijmy od opakowania. Osoby, które mają do czynienia na codzień z firmą Faber-Castell wiedzą, że co do kaset - przynajmniej tych metalowych bo z drewnianą nie miałam jeszcze do czynienia - nie ma się co przyczepić. Każde opakowanie kredek czy ołówków, które mam z tej firmy prezentuje się naprawdę dobrze. Metalowe kasety nie są wygięte. Mam tak w przypadku opakowania kredek Polycolor w zestawie ze skin tones, przez to opakowanie mi się nie domyka. W przypadku metalowych kaset od FC podoba mi się jeszcze to, że są one matowe i przyjemne w dotyku... tak, dokładnie, w dotyku. Posiadam zestaw 48 kolorów, czyli ten największy. Tak prezentuje się kaseta z przodu: A tak z tyłu. Na odwrocie mamy przedstawiony wygląd kredki oraz jej charakterystykę, a takż
Komentarze
Prześlij komentarz